Tarnów. Teatr bez suflera i bez makijażu. Każdy mógł uciąć sobie szczerą rozmowę z aktorką Matyldą Baczyńską
To było wyjątkowe spotkanie Matyldy Baczyńskiej z widzami „Solskiego”. Nie na deskach, a pod numerem telefonu. Niespotykany tarnowski spektakl trwał równe osiem godzin. Przez “scenę” mógł się przewinąć każdy.
Pomysłodawcą tego oryginalnego przedsięwzięcia był dyrektor tarnowskiej sceny – Rafał Balawejder.
– Ważne w dzisiejszych czasach jest to, by móc porozmawiać z drugą osobą. O coś zapytać albo nawet po prostu się wygadać. Jako pierwsza na propozycję odpowiedziała Matylda Baczyńska, która od wielu lat jest związana z naszym teatrem i ma na koncie wiele wspaniałych ról – mówi.
Kiedy rozmawialiśmy z Matyldą Baczyńską, artystka była bardzo ciekawa, jak powiedzie się ten eksperyment.
– Tremy nie czuję żadnej. Bardzo lubię rozmawiać z ludźmi i czekam na telefony. Tematyka rozmów nieograniczona. Mam nadzieję, że wytrzymam kondycyjnie – mówiła w rozmowie telefonicznej.
Aktorka włączyła telefon w środę (25 marca) punktualnie o godzinie 10. Niedługo potem trzeba było do aparatu podłączać ładowarkę. Po ośmiu godzinach rozmów, w głosie artystki nie było słychać znużenia. Przeciwnie, kipiała energią.
– Dodzwoniło się dziesięć osób. Najdłuższa rozmowa trwała 40 minut, najkrótsza, cztery razy krócej. Rozmawialiśmy o wszystkim, absolutnie o wszystkim – mówi.
Do Matyldy Baczyńskiej dzwonili licealiści, którzy chcieliby pójść w jej ślady. Ale nie tylko. Okazało się, że chętni do dyskusji byli między innymi z Wrocławia czy ze Śląska. W tym drugim przypadku rozmówca był pod wrażeniem „Heroin”, które wystawiał tarnowski teatr.