Słaba złotówka: obcokrajowcy zapłacą mniej. Goście z innych krajów już cieszą się, że jest tanio.

7 grudnia 2009 , Tagi: turystyka

Właściciele hoteli, pensjonatów, restauracji i knajp w Małopolsce zacierają ręce, licząc na najazd turystów z zagranicy. Wszystko z powodu słabej złotówki. W Zakopanem i Krakowie znowu zrobiło się tanio dla gości z innych krajów.

21-letni Bram Thewissen, student socjologii z Holandii, właśnie wypoczywa w Krakowie. I nie musi tutaj oszczędzać. – W Polsce przy obecnym kursie złotówki możemy kupić dużo więcej niż w Holandii – mówi Thewissen. – Jest naprawdę wyraźna różnica. To dla nas oczywiście bardzo dobrze.

Przedstawiciele branży turystycznej spodziewają się, że z powodu słabej złotówki, mogą nieźle zarobić. – Cenowo jesteśmy znacznie bardziej atrakcyjni dla zagranicznych turystów niż w zeszłym roku – przyznaje Anna Jędrocha z Krakowskiej Izby Turystyki.

Na zyski w obcych walutach liczą też górale, którzy na razie są rozczarowani frekwencją polskich turystów podczas trwających właśnie ferii. – Słaba waluta może zachęcić turystów zza granicy do przyjazdu w polskie góry – mówi Agata Wojtowicz, dyrektorka zakopiańskiego Biura Podróży Orbis.

Słaba złotówka to dla hotelarzy i sprzedawców pamiątek dobra wiadomość. Mają nadzieję, że odbiją sobie kiepskie obroty z zeszłego roku. W 2008 roku do Małopolski przyjechało 1,8 mln turystów z zagranicy, 1,3 mln odwiedziło Kraków. Zostawili 3,3 mld zł.

To o wiele mniej niż rok wcześniej. Wtedy nasz region był celem wizyty dla 2,2 mln zagranicznych gości, zaś do Krakowa zajrzało 1,6 mln gości. Wydatki turystów z obcych krajów wyniosły 4,2 mld.

Branży turtystycznej w zeszłym roku zaszkodziła właśnie mocna złotówka. Latem 2008 roku dolar kosztował dwa złote, euro – 3,20-3,30 zł. Spowodowało to odwrót turystów z Małopolski. A angielscy turyści coraz rzadziej odwiedzali krakowskie bary.

Teraz jednak wartość złotego spada w ogromnym tempie. Euro wczoraj kosztowało 4,67 zł, dolar – 3,60 zł. – W zeszłym roku duże zagraniczne biura turystyczne wyrzuciły nas z katalogów, bo słabe euro sprawiło, że było u nas za drogo – mówi Grażyna Leja, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. turystyki. – Teraz musimy odrobić straty, gdy turyści omijali Kraków i Małopolskę z powodu wysokich cen – stwierdza Leja.

I są na to spore szanse. Alan Garcia, Anglik prowadzący firmę turystyczną w Zakopanem, przyznaje, że obywatele Wielkiej Brytanii wciąż łakomym okiem patrzą na stolicę Tatr i całą Małopolskę. – Wśród krajów Europy wschodniej to wciąż Polska jest najbardziej atrakcyjna dla Anglików – mówi.

I nie tylko Brytyjczycy uważają, że pobyt w naszym kraju nie uderzy ich po kieszeni. – Polska to bardzo dobry kraj na wakacje. Wszystko jest tanie: jedzenie, picie, ubrania – ocenia 28-letni Akbar z Iranu. – Tylko hotele są drogie, jak wszędzie.

Jednak przedstawiciele branży turystycznej i eksperci przestrzegają, że sam spadek wartości złotówki nie wystarczy. – Informacja o tym, że jest u nas tanio, musi pójść w świat – stwierdza Leja. I zwraca uwagę, że z tym jednak nie jest tak prosto. – Pod koniec lutego będzie kampania Krakowa w CNN. Ale nie możemy się reklamować tanią złotówką, bo przecież nikt nie potrafi przewidzieć wahań kursu walut – stwierdza.

Dlatego bardzo ważne jest, by informacje na bieżąco umieszczać w internecie. W zeszłym tygodniu ruszyła krakowska strona www.whykrakow.com . W najbliższych dniach pojawi się na niej zakładka Shopping. Zagraniczni turyści dowiedzą się, gdzie najtaniej robić zakupy w stolicy Małopolski.

W branży turystycznej, mimo optymizmu, nikt się jednak nie spodziewa gigantycznych zysków i tłumów gości. – Wprawdzie turystów będzie więcej niż rok temu, ale na boom nie mamy co liczyć – stwierdza Jędrocha.

Są też i tacy, według których, dobre czasy już minęły. – Była znakomita sytuacja od roku 2000 – mówi Krzysztof Janarek, szef krakowskiej restauracji Ratuszowa. – Weszliśmy do Unii, otworzyły się granice, w Polsce było tanio. To wszystko zwabiło turystów. Teraz wracamy do normalności. Trzeba się przyzwyczaić do skromniejszych zysków.

Gazeta Tarnowska

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej