Relacja z wycieczki do Zalipia i Tarnowa – wrzesień 2018.

18 października 2019 , Tagi: atrakcje turystyczne , Tarnów , Zalipie

Niedzielny piękny dzień postanowiłem z rodziną spędzić w Małopolsce. Tym razem odwiedziliśmy Zalipie i Tarnów. Obie te miejscowości widzieliśmy po raz pierwszy. Zalipie to niewielka wieś położona 33 km na północny zachód od Tarnowa. Wioska ta słynie z malowanych domów. Miejscowi mówią, że domy zostały udekorowane ponieważ często się brudziły. Ile w tym prawdy tego nie wiadomo. Pewne jest to, że działa lokalnych gospodyń znane są nie tylko w Polsce. Wczoraj rano we wsi zjawiła się grupa francuzów, która fotografowała każdy pomalowany dom. Czytając liczne przewodniki byłem przekonany, że każdy dom w Zalipiu jest kolorowy. Niestety tak nie jest. Osobiście widziałem mniej niż 10. Kolorowe kwiaty często zdobią tylko fragmenty domów. Obok Domu Malarek jest ogród, a w nim replika chaty pomalowanej w kwiaty. Udekorowano także studnię, wiadro i drzewa. Pięknie komponuje się także altanka. Muzeum Felicji Curyłowej obecnie jest nieczynne. Replika kuchni jej domu dostępna jest w Muzeum Etnograficznym w Tarnowie. Zalipie to urokliwa wieś, gdzie życie toczy się powoli. Spacerując podziwiać możemy nie tylko piękne domy, ale także pola, sady i zwierzęta. Piejące koguty nadają styl tej miejscowości. Warto się tutaj zatrzymać i podziwiać talent miejscowej ludności. Mówi się, że czynnie malujących kobiet jest obecnie 30. Najwięcej informacji na temat wsi i jego mieszkańców dowiecie się od ludzi, którzy tam mieszkają. Czasem nie warto sugerować się tym co piszą w internecie. Nam się tutaj podobało.

Muzeum Etnograficzne (Romskie) w Tarnowie. 
Zwiedzanie Tarnowa rozpoczęliśmy od Muzeum Etnograficznego. Znajduje się ono przy ulicy Krakowskiej blisko rynku. W niedzielę wstęp na wystawę stałą jest bezpłatny. Ulgowo pobiera się opłatę za zwiedzanie odtworzonej kuchni Felicji Curyłowej. Koszt to 5 zł. W kasie muzeum można kupić karnet na inne placówki należące do miasta, ale w niedziele nie opłaca się go kupować. Kosztuje on 16 zł, a tego dnia wystawy stałe są bezpłatne. Na pewno przyda się on na tygodniu, gdzie nie ma promocji. 
Muzeum Etnograficzne skupia się głównie na kulturze, tradycji i historii Romów. Jak się okazuje w Polsce nie są oni już tak liczni jak kiedyś. Obecnie w samym Tarnowie pozostały już tylko dwie rodziny. Większość Romów żyje w górach w okolicy Limanowej. Język romski jest nie lada zagadką. Jak się okazuje społeczność ta mimo, iż teoretycznie jest jedna to w zależności od tego skąd pochodzą władają w różnych językach. W Polsce żyło lub nadal żyje kilka różnych szczepów rodu cygańskiego. Każdy ma swój język, który brzmi inaczej. Przeglądając tablice zauważyłem, że jeden szczep ma podobną nazwę do narodu węgierskiego. Jak się okazało zagadką do dziś pozostaje pochodzenie Węgrów. Nie wyklucza się, że mają oni korzenia Romskie. Nikt na razie nie potrafił wytłumaczyć mi ile Roma jest w Węgrze. Muzeum oferuje stroje ludowe, zdjęcia, dane na temat Romów itd. Na podwórku stoi kilka przyczep, którymi podróżowali Romowie. Wyglądają fajnie. Przewodniczki Muzeum wspomniały, że muzyka Romska jaką znamy z telewizji nijak ma się do prawdziwej muzyki Cyganów. Prawdziwi Cyganie grają tylko dla siebie i ich dźwięki usłyszeć można tylko wtedy, gdy przebywa się w ich taborze.  
W drugiej części Muzeum znajduje się odtworzona kuchnia Felicji Curyłowej. Opłata za jej zwiedzanie w niedzielę wynosi 5 zł. Jest to fragment jej domu z Zalipia, gdzie obecnie trwa remont. Nawet w domach malarki na ścianach malują kwiaty. Widać taka ich kultura. Muzeum nam się podobało i zachęcamy was do jego zwiedzania. W weekendy parking przy ulicy Krakowskiej jest bezpłatny tak więc za darmo postawicie samochód na wprost muzeum. 
Tarnów 
Po wyjściu z Muzeum udaliśmy się na Plac Sobieskiego. Jego wizytówką jest zabytkowy tramwaj, gdzie obecnie mieści się kawiarnia. Tramwaj podobno jest oryginalny i pochodzi z czasów, kiedy to w Tarnowie na co dzień podróżowało się właśnie Tramwajem. Jedna linia została zlikwidowana dawno teamu. Dziś pozostał po niej jedynie ślad w postaci odznaczeń na ulicy, po której on jeździł. Ulica Wałowa to ulubione miejsce wypoczynku tarnowian. Przez około 2 kilometry spaceruje się wzdłuż pięknych kamienic. Budynki zrobiły na nas ogromne wrażenie. Mieliśmy wrażenie, że jesteśmy w mieście turystycznym, gdzie zabytek goni zabytek. Jednak Tarnów nie przyciąga tłumów. Na mieście można spotkać jedynie mieszkańców miasta. Na Wałowej zobaczycie liczne zdobienia kamienic, pomnik Józefa Bema, replikę przystanku tramwajowego, pomnik Romana Brandstaettera. Będąc już na końcu Wałowej skręciliśmy w Dębową. Zaprowadziła nas ona do Starej Żydowskiej Łaźni. Obecnie znajduje się tam restauracja “Stara Łaźnia”, serwująca kuchnię żydowską. Lokal brał udział w słynnym programie “Kuchenne Rewolucje Magdy Gessler”. Słynna restauratorka twierdzi, że to właśnie tutaj zjemy najlepszą w Polsce kuchnię żydowską. Ze Starej Łaźni poszliśmy w okolice rynku. Zanim do niego doszliśmy zwiedziliśmy Skwer Dawnej Synagogi i zjedliśmy obiad w restauracji “Pyza”, przy ulicy Wekslarskiej. Danie dnia kosztuje tutaj 18 zł plus 2 zł kompot. Jedzenie jest świeże i smaczne. Polecamy wam tą restaurację. 
Wizytówką zabytkowego rynku jest ratusz. Zwiedziliśmy darmową ekspozycję stałą Muzeum Okręgowego i w cenie 10 zł weszliśmy na wieże widokową. Wieża ma 36 metrów i widać z niej całą panoramę miasta. Na szczycie jest przewodnik, który chętnie opowie o mieście. Nam udało się dowiedzieć, że Tarnów jest nazywany przez mieszkańców Małym Krakowem. Ogólnie tarnowianie czują się blisko spokrewnieni z krakusami. Większość młodzieży wyjechało z Tarnowa i na stałe osiedliło się w Krakowie gdzie studiują i pracują. Z dworca autobusowego co 30 minut odjeżdżają autobusy do stolicy Małopolski. W wielu przewodnikach, czy na Wikipedii napisano, że w Tarnowie mieszka od 110 do 120 tysięcy mieszkańców. Według przewodnika dziś w Tarnowie mieszka mniej niż 100 tysięcy ludzi. Brak miejsc pracy spowodował ucieczkę lokalnej ludności na rzecz silnych ośrodków przemysłowych. Z rynku blisko jest do Katedry. Jej wieża sięga 72 metrów. Wokół kościoła są piękne kamienice. Po południu udaliśmy się szlakiem drewnianych kościołów. W jednym z nich przy ulicy Świętej Trójcy pani przewodnik opowiedziała nam o historii drewnianych kościołów, o stylu ich budowy i ojcach założycielach. Następnie wskazała nam drogę na Wzgórza Świętego Michała. Na ich szczycie znajdują się ruiny zamku. Jest to też świetne miejsce na odpoczynek i podziwiania całej panoramy miasta. Z góry widać jak Tarnów przypomina Kraków. Wzgórza to ulubione miejsce mieszkańców miasta. Zakochani tulą się tutaj całymi godzinami. Wieczorem wróciliśmy do centrum. Na koniec naszej wycieczki udaliśmy się na Dworzec Kolejowy. Uważany jest za najpiękniejszy w kraju. I coś w tym musi być, Nocą wygląda przepięknie. Z Tarnowa zabrał bym do Kielc rynek i właśnie dworzec. Musicie go sami zobaczyć. Kolacje chcieliśmy zjeść w Mc’ Donald’s, ale w obu odwiedzonych przez nas restauracjach czas oczekiwania na realizację zamówienia wynosił godzinę. Nie chcieliśmy tyle czekać. Pracownicy tłumaczyli to dużą frekwencją w lokalu i małą liczbą pracowników.  Nocą Tarnów zaczyna życie. W restauracjach brakuje miejsc, na ulicach robi się tłoczno. Nie spodziewałem się, że za dnia miasto jest senne, a w nocy żyje. To tak jak na zachodzie. 
Z Kielc do Tanowa jest zaledwie 120 km. Nie wiem dlaczego wybrałem się tutaj po prawie 30 latach swojego życia. Według nas Tarnów jest piękny, ale nadal nieodkryty. Piękne kamienice i liczne zaułki jak i place zachwycają na każdym kroku. Warto odwiedzić Tarnów i tak jak my się w nim zakochać. 
Zdjęcia mojego autorstwa dostępne są:
Zalipie kliknij TUTAJ.
Muzeum Etnograficzne (Romskie), kliknij TUTAJ.
Tarnów kliknij TUTAJ.

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej