Kradzione nie cieszy, zwłaszcza gdy się je ze wstydem zwraca

7 września 2016 , Tagi: ciekawostki

Niezwykłą popularność w wakacyjnych serwisach informacyjnych i mediach społecznościowych zdobył filmik z ulicznej kamery rejestrujący moment gwizdnięcia przez przechodzącą parę ciężkiego stolika z letniego ogródka restauracyjnego. Finał, pocieszający. Wychowawczy. Stół wrócił do właścicieli. Spośród pęczniejącej biblioteki badań na temat zwyczajów turystów, wyłowiliśmy ciekawe zestawienie statystyczne dotyczące owej przytoczonej, niechlubnej cechy, częstej przywary i niemądrej słabostki.

Ankietę przeprowadzili w tym roku i wady wypunktowali analitycy portalu Nocleg.pl Badanie nie ma zasięgu globalnego, na pytania sondażu odpowiadali pracownicy tysiąca hoteli i ośrodków wypoczynkowych w Polsce i na Węgrzech. Nie można, więc pokusić się o uogólnienia, choć niewykluczone, że podobne, mało chwalebne skłonności, wykazuje też grono rodaków, którzy podróżują po innych krajach. Sprawa dotyczy przywłaszczania elementów hotelowego wyposażenia.

Czarne listy gości hotelowych

Na wstępie zaznaczmy, że wnioski płynące z badań nie mają na celu podrzucenie kolejnego dowodu zwolennikom krzywdzącej tezy o rzekomo wrodzonej skłonności do złodziejstwa przypisywanej naszej nacji, ponieważ Węgrom, jak wynika ze statystyk, również zdarza się zwędzić z hotelowego pokoju to i owo, niekiedy częściej niż ich bratankom znad Wisły. Tak czy inaczej zjawisko lepkich rączek bije hotelarzy po kieszeni. Pracownicy 40 proc. ankietowanych polskich obiektów potwierdzili istnienie czarnych list klientów, którym odmawia się przyjęcia pod dach, właśnie z powodu nieopanowanego odruchu wkładania na odjezdnym do bagażu rozmaitych przedmiotów na pamiątkę pobytu w hotelu. Przedmiotów mniej lub bardziej wartościowych. W ponad 20 proc. przypadków goście proszeni są o ich zwrot, na resztę gospodarze machają ręką. Być może z prostej przyczyny niskiej wartości zaginionych rzeczy. W prawie 60 procentach straty szacowane są poniżej 70 złotych. Do 250 zł wyceniano rzeczy w 10 proc. przypadków. Tych powyżej tej kwoty odnotowano 3 proc. Sposób bycia, który powinien być normą, czyli nie łaszczenie się na nie swoje, dotyczy kilkunastu procent. W świetle badań portalu Nocleg.pl, dotyczy ogólnie około 15 proc. W tylu przypadkach nie stwierdzono, aby cokolwiek zniknęło z pokoju lub apartamentu, po wyprowadzce gości. Zastanawiające. Niektóre obiekty prowokują większe skłonności do przywłaszczania hotelowej własności, inne mniejsze. Prawie 70 proc. odpowiedzi pracowników hoteli świadczy o tym, że w mniej niż 10 proc. przypadkach po wyjeździe podróżnego zmuszeni byli oni do uzupełnienia braków w wyposażeniu. Proporcjonalnie niewiele hoteli oddaje w użytkowanie gości przedmioty, tak wpadające im w oko gościom, bądź na tyle użyteczne, że ci nie mogą się z nimi rozstać na odjezdnym. Tylko 2 proc. uczestniczących w badaniu przedstawicieli personelu hotelowego, stwierdza, że zwyczaj przywłaszczania sobie przez gości czegoś przy wyprowadzce osiągnął, dający do myślenia, poziom przekraczający 75 proc. Tych szczęśliwców wśród przedsiębiorców hotelowych, którym niczego nie zwędzono (lub się do tego z jakiegoś powodu nie przyznają), jest procentowo ponad 7 proc. Ponad 20 proc. pracowników hoteli nie jest zdecydowana w ocenie zjawiska. Określa je w dość szeroko rozwartych statystycznych widełkach od 11 do 25 proc.

Pamiątki i nietypowe łupy

Nie trzeba pogłębionych badań analitycznych, aby każdy, kto choć jedną noc spędził w hotelu mógł z grubsza przewidzieć, co najczęściej pada łupem pamiątkarskiego kleptomana. Oczywiście, to, co poręczne i z czym ma się najbliższy, osobisty kontakt. Do tej grupy należą przede wszystkim ręczniki, które stanowią prawie jedną trzecią znikających rodzajów wyposażenia pokoi i apartamentów. Niewiele rzadziej, bo w 25 proc., w podróżnych sakwojażach i kieszeniach znikają sztućce. Amatorów łazienkowych kosmetyków jest mniej, ginie ich co najwyżej 10 proc., choć przecież trudno komuś dbającemu o higienę zarzucić, że zużył pod prysznicem cały płyn do kąpieli, a pojemnik odruchowo wyrzucił do kosza na śmieci, który to fakt serwis sprzątający mógł przeoczyć. Jeśli co do tego rodzaju zachowania mogłaby istnieć różnica zdań, to jednak nieświadome potraktowanie pilota do telewizora, jako urządzenia jednorazowego użytku nie wchodzi w grę. Stąd dekompletowanie zestawu RTV o ten praktyczny element należy uznać za świadome. Wskazuje na ten zwyczaj 5 proc. respondentów. Do trzyprocentowego marginesu pamiątek hotelowych zaliczają się szlafroki, które nawet po dokładnym zrolowaniu zajmują sporo miejsca i trudno je upchnąć w wypełnionej zazwyczaj walizce. Tej procentowej granicy nie przekracza też ryt wygarniania w całości lub w części zawartości minibaru. Być może, dlatego, że recepcjonista obowiązkowo pyta przed podsumowaniem rachunku, czy gość czegoś nie uszczknął z wiktuałów lub napojów podręcznej lodóweczki a niewielu, nawet wytrawnych praktyków i specjalistek w dziedzinie negocjacji, potrafi patrząc rozmówcy szczerze w oczy, zaprzeczyć – wiedząc, że jest odwrotnie. Zestawienia statystyczne nie obejmują sytuacji nietypowych, jednostkowych, które ubarwiają anegdotyczne kroniki hotelowe. Do takich należy na przykład wykręcenie przez gościa wszystkich żarówek ledowych w apartamencie, wywiezienie całego drewna kominkowego, zerwanie z podłogi wykładziny, pozostawienie pustego miejsca po sanitariacie w łazience czy też po lodówce w aneksie kuchennym. Zdarzyło się też wymontowanie sejfu, źródła nie wzmiankują jednak o jego zawartości.

http://www.aktualnosciturystyczne.pl/produkt-turystyczny/kradzione-nie-cieszy-zwlaszcza-gdy-sie-je-ze-wstydem-zwraca

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej