Kiedyś wszyscy im zazdrościli. Od 55 lat są dumą Tarnowa
Rozpowszechniają sztukę ludową i polską tradycję na całym świecie od ponad pół wieku.
W czasach PRL-u mogli pojechać tam, gdzie nikomu się nawet nie śniło.
Zespół Pieśni i Tańca – czyli Świerczkowiacy – jest powodem do dumy nie tylko mieszkańców dzielnicy Mościce, ale całej Polski. Za co ich kochamy?
– Kochamy ich za piękne wykonanie ludowych tańców, za piękne krakowianki. Dawniej miały długie swoje warkocze, dziś nie wiem, jak to z nimi jest, ale ładnie wyglądają, przyciągają. Kochamy ich za to, że podtrzymują tradycję, że są nasze tarnowskie, mościckie. Za PRL-u wyjeżdżali, koncertowali po całym świecie i trochę zazdrościliśmy im. Żeby jak najdłużej trwali, by ta tradycja nie zaginęła – mówią tarnowianie uczestniczący w jubileuszu zespołu.
Jak mówią członkowie zespołu, bycie Świerczkowiakiem to 2 dni w tygodniu kilkugodzinnych prób i codzienne ćwiczenia nad kondycją fizyczną i głosem, ale oni to wprost uwielbiają.
– Trzeba przyjść, znaleźć więcej czasu w codziennym zabieganiu, dwa razy w tygodniu po 3 godziny są próby, do tego trzeba ćwiczyć samemu, by nie stracić formy. Trochę przysiadów, pompek codziennie trzeba zrobić. – Jest to pewne wyrzeczenie, ale kochamy to, sprawia nam to radość i przyjemność – dodaje Katarzyna Kokoszka, kierownik zespołu.
Gdy nasz kraj był za „żelazną kurtyną”, dla nich była furtka na Zachód. Odwiedzali prawie wszystkie kontynenty.
– Na wyjazdach nic nie zarabialiśmy, ale jadąc gdzieś, trzeba było coś zabrać, by nawet dać rodzinom, u których mieszkaliśmy. – Na granicach był duży stres, kontrole, wysiadanie, przeglądanie bagaży i nie tylko. Korale wtedy nie pomagały. Kiedy zespół wyjechał w stanie wojennym do Hiszpanii, owacjom nie było końca, a kwiaty sypały się na scenę – wspomina Katarzyna
Kokoszka.
Po 55 latach istnienia Świerczkowiaków jest około 200 i wciąż przyciągają największe młode tarnowskie talenty.
Więcej: http://www.rdn.pl/kultura/kiedys-wszyscy-im-zazdroscili-55-sa-duma-tarnowa