Góralu, Czikago ci nie żal? Koniec rejsów do Jackowa

2 sierpnia 2010 , Tagi: komunikacja

Góralskie ciupagi, oscypki i wiejska kiełbasa nie polecą już bezpośrednio samolotem do USA. Po 14 latach LOT kasuje bezpośrednie połączenie lotnicze z Krakowa do Chicago, na to miejsce oferując loty… z Warszawy do Wietnamu.
Szkoda!

 

Gorące popołudnie w terminalu krakowskiego lotniska w Balicach. Przed stanowiskami odprawy z napisem “LOT. Chicago” kłębi się tłum ludzi z piramidą ciężkich walizek na wózkach. Niektóre bagaże mają po kilkadziesiąt kilogramów, pasażerowie usiłują upchnąć w nich ostatnie zakupy: butelki polskiej wódki, pamiątki, albumy, koszulki ze Smokiem Wawelskim.
– Kilka godzin sobie pośpię, bom zmęczona, i ledwo się obejrzę, a już na miejscu będę. Ja latać się nie boję. Już z dziesięć razy u syna w Czikago byłam – mówi zagadnięta w kolejce starsza pani spod Nowego Targu. W samolocie Boeing 767 linii LOT usiądzie koło grupy znajomych z Poronina i Szaflar, którzy w Balicach zjawili się z dużym portretem wąsatego górala malowanym pędzlem ludowego artysty. – Powiesimy to w klubie polonijnym na koncercie zaprzyjaźnionej kapeli – zapowiadają. Do popularnego Jackowa (części Chicago zamieszkałej głównie przez Polonusów) jadą na dwa tygodnie.

 

Kiełbasa z gronostajem
Zainicjowane jeszcze w XX wieku połączenie “do Jackowa” przysparzało Balicom mnóstwa przygód. – Co myśmy tu przez te lata nie mieli! Kapele góralskie witające gości z Ameryki, weselników, przewożone w bagażach oscypki, kiełbasy, barszcze, grzyby, kierpce, kartony papierosów i zupełne utrapienie służb celnych – góralskie ciupagi, które po zamachach 11 września musieliśmy
konfiskować z podręcznego bagażu, nierzadko w kłótni – mówią pracujący na Balicach celnicy.
Pracujące na pokładach LOT-u stewardesy wspominają, że loty do Chicago zawsze “pachniały inaczej” niż inne kierunki przewoźnika. – Przez 10 godzin w powietrzu unosił się zapach polskiej kiełbasy zmieszany z nutą konsumowanych ukradkiem trunków. Czułam się jak w drodze na polonijne wesele – śmieje się Ania, do niedawna pracownica LOT-u.
Lotów do Chicago nie wypełniała jednak tylko Polonia czy odwiedzający Polonusów górale z Podhala. – Regularnie latał na tej trasie Czesław Miłosz, niedawno również na pokładzie tego boeinga podróżowała wypożyczona do USA “Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci – słyszymy w porcie.

 

Żałoba na Podhalu?
Takie obrazki za kilka miesięcy pasażerowie wspominać będą z łezką w oku. Po niemal 14 latach LOT likwiduje to połączenie, kierując wysłużone już samoloty B767 m.in. do obsługi uruchamianych od jesieni lotów z Warszawy do wietnamskiego Hanoi. – Trudno powiedzieć, jaki będzie los tego azjatyckiego pomysłu LOT-u. Szkoda lotów do Chicago, zwłaszcza że dla LOT-u było to naprawdę dochodowe – komentuje Łukasz Szudrowicz z internetowego serwisu o lotnictwie Pasazer.com.
Również na krakowskim lotnisku żałują likwidacji tak utrwalonego w świadomości pasażerów kierunku. – To koniec pewnej epoki, rozpoczętej jeszcze w czasach cinkciarzy i disco-polo lat 90. oraz śladowego ruchu w tutejszym porcie. Na Podhalu ogłoszą chyba żałobę, bo przecież z tamtych stron do USA nadal latały tysiące ludzi! – komentuje jeden z długoletnich pracowników lotniska.

Chicago zniknie z rozkładu od końca października. LOT tradycyjnie przestaje też latać na zimę z Krakowa do Nowego Jorku. Tym samym Kraków pozostaje po raz pierwszy od półtorej dekady bez bezpośrednich samolotów do Stanów Zjednoczonych. – Mamy nadzieję, że decyzja przewoźnika jest tymczasowa.
Przecież samoloty do Chicago latały z ponadosiemdziesięcioprocentowym obłożeniem! Będziemy rozmawiać z LOT-em, na pewno chcemy zapewnić latającym z Balic pasażerom jak najprostsze dotarcie do amerykańskich portów – zapewnia Justyna Zajączkowska, rzeczniczka prasowa Kraków Airport.

Analitycy branży lotniczej są zgodni, że choć na loty z Polski do USA wciąż jest popyt, z czasem mogą zacząć balansować na granicy opłacalności. Powód? Słabszy dolar, nieatrakcyjny tak jak kiedyś rynek pracy, statystycznie coraz starsi pasażerowie, nieekonomiczne maszyny i ogromna konkurencja ze strony innych przewoźników, choćby Lufthansy. – Czas na nowe rynki, np. Azję. LOT musi się rozwijać, aby móc być atrakcyjny dla pasażerów – ocenia Jadwiga Tyrankiewicz, dyrektorka przedstawicielstwa LOT-u w Krakowie.

 

Komentarz
Jeśli nie LOT, to kto?
Kilkudziesięcioletnia przygoda LOT-u z lotniskami Ameryki Północnej powoli się kończy. W rozkładzie pozostaną już tylko loty z Warszawy, ale trudności reorganizacyjne LOT-u, konkurencja europejskich potentatów oraz spodziewane wejście na polski rynek przewoźników z USA będą zagrożeniem i dla połączeń z Okęcia.

W Krakowie jednak nie martwmy się LOT-em. Nasze lotnisko, a przez to miasto i region, traci jedyne stałe połączenie z USA. Z naszego punktu widzenia nie ma znaczenia, czy połączenie to obsługuje LOT, czy np. American Airlines. Chodzi o sprawną komunikację, ale też o prestiż i marketingowy potencjał transatlantyckiego połączenia. Władze lotniska, miasta i regionu nie mogą załamywać rąk i zasłaniać się LOT-em – oczekujemy od nich aktywnych rozmów z amerykańskimi przewoźnikami i zachowania ciągłości połączeń do USA.

 

Gazeta Wyborcza Kraków, 2010-08-02, http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,8202749,Goralu__Czikago_ci_nie_zal__Koniec_rejsow_do_Jackowa.html

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej