- festiwale
- imprezy plenerowe
- kino - wybrane projekcje
- kultura
- muzyka
- sport
- spotkania
- teatr - wybrane spektakle
- turystyka
- warsztaty
- wydarzenia specjalne
- wystawy i wernisaże
- To wydarzenie minęło.
Kreska Habiniaka – wystawa karykatur, rysunków, obrazów i pamiętek z archiwum
23 maja 2021, 11:00 - 17:00
Wydarzenie w każdym [interwale] dniu (dniach), które rozpoczyna się od 11:00am, powtarzając się do 20 czerwca 2021.
Tomasz Habiniak
„Kreska Habiniaka” – wystawa karykatur, rysunków, obrazów i pamiątek z archiwum
23.05-20.06.2021
BWA Tarnów/ Pałacyk Strzelecki, ul. Słowackiego 1
Wspomnienie Ryszarda Zaprzałki:
Tomek Habiniak (1965-2020)
W tym roku skończyłby 56 lat. Miał wielkie serce i mocną głowę oraz równie wielki talent. Był znakomitym rysownikiem i grafikiem ale przede wszystkim karykaturzystą. Jednym z ostatnich, co tak kreską wodził, a raczej uwodził liczną rzeszę odbiorców swoich prac. W Tarnowie był w swojej maestrii bezkonkurencyjny ale przez swoje rodzinne miasto bezapelacyjnie odrzucony i wręcz urzędowo bojkotowany. Wystarczy powiedzieć, że nigdy nie miał w Tarnowie swojej wystawy, a przecież stworzył kilkaset oryginalnych prac plastycznych. Przez lata 2005-2015 Habi był dobrym duchem tarnowskiej bohemy, kolorowym ptakiem lokalnej cyganerii. Nie ukończył żadnej szkoły plastycznej, był absolwentem I LO, imał się różnych zajęć, m.in. był zaopatrzeniowcem w teatrze, prowadził własną agencję reklamową, był barmanem. Miał niesłychaną łatwość tworzenia. Był utalentowanym ilustratorem i grafikiem komputerowym – przez lata co tydzień publikował swoje satyryczne rysunki m.in. w „Echu Tarnowa”, projektował strony internetowe i portale. To dzięki niemu powstał m.in. nasz portal i pierwsze tomiki moich wierszy (3 z 9). Pamiętam jego wakacyjne wypady do Krynicy, gdzie przez letnie miesiące, niczym Nikofor, przesiadywał na krynickim deptaku sprzedając swoje rysunki i portretując chętnych kuracjuszy i turystów. Był wielkim czcicielem Bachusa, nic też dziwnego, że chętnie bywał barmanem w knajpkach na Rynku i wokół Starówki. Bardzo lubili go podobni do niego „popaprańcy”, z wielką wyrozumiałością wysłuchiwał ich zwierzeń, polewał i rozgrzeszał… Umiał słuchać ale też był niezrównanym gawędziarzem i facecjonistą. Mimo pozornej szorstkości był bardzo wrażliwy – prawdziwy „brat łata”. Żył szybko, bezkompromisowo, nie dbał o siebie i swoje zdrowie. Nigdy nie założył rodziny – był samotnym wilkiem i autsajderem z wyboru. Był wolny ale nieuleczalnie chory na sztukę, co zaowocowało trwałym defektem jego serca. I to ono zatrzymało się w niedzielę 5 stycznia w szpitalu, gdzie trafił w wigilię 24 grudnia i skąd już nie wrócił do bloku przy ulicy Lwowskiej gdzie mieszkał wraz z matką. Niedawno odszedł jego brat, a teraz w rozpaczy pozostawił siostrę i siostrzeńców, którzy go uwielbiali… oraz garstkę przyjaciół. Jak na człowieka orkiestrę uwielbiał bluesa i jazz oraz kochał bezwarunkowo Pink Floyd-ów…
WYSTAWY CZYNNE:
Pałacyk Strzelecki / główna siedziba (ul. Słowackiego 1)
CZAS LETNI (1.04-30.09)
wtorek-piątek 11:00-18:00
niedziela 12:00-19:00